Dziwna słabość
Chodzę sobie. Nic nie robię.
Co dni parę słabnę sobie.
Kładę się i nie narzekam.
Na koniec słabości czekam.
Do tej pory ustąpiła.
Tak już parę lat przeżyłam.
Jeśli kiedyś nie ustąpi.
Trudno w taki koniec wątpić...
A pogłębi się i wzmoże,
wtedy: Ratuj, Panie Boże!
Panie, który jesteś w niebie,
zabierz mą duszę do Siebie!
Halina Gąsiorek-Gacek