Ptaszek, kot i lis
Leci ptaszek i niechcąco,
potrzeba nie psota,
spada na ziemię co nieco,
bywa,że na kota.
Spojrzał w górę kot niecnota,
ptaszek marnocina,
schował się, gdzie pełna micha
do domu, bo zima.
Widząc kota biedny ptaszek
zaraz pełny strachu,
by odpocząć choć na chwilę
nie przysiadł na dachu.
Głodno, chłodno, jak to zimą,
ptaszyna osłabła,
miała szczęscie, bo spadając
spadła w ciepłe bagna.
Ogrzał sie ptaszek, nie zamarzł,
gdy poczuł weselej,
zaczął radośnie i głosno
wyśpiewywać trele.
Długo cieszyć się nie zdążył,
że piękny ten swiat,
bo go z bagna lis, co krążył,
wyciagnął i zjadł.
Jaki morał z bajki płynie?
A może i parę:
Jak ci dobrze, to siedź cicho
i ciesz sie z umiarem!
Że nie każdy kto na głowę
narobi, to wróg
i nie każdy mści sie za to,
nawet gdyby mógł.
W życiu w najtrudniejszych chwilach
cud się zdarza czasem,
a kto z bagna cię wyciągnie
nie każdy przyjaciel...
Halina Gąsiorek-Gacek