W obronie dobrego imienia
Pewien gość, bez pardonu,
zakochał się w pani domu.
I smalił do niej cholewki,
jak hrabia do wiejskiej dziewki.
Jakby to była jakaś dziewuszka,
chciał nieraz pan szeptać do uszka.
I przyjacoela domu udawał,
a na cnotę jej nastawał.
I choć to zacny jegomość,
pani zerwała znajomość.
Bo dbała o dobre imię.
Z czego owa pani słynie.
Halina Gasiorek-Gacek
Dodaj komentarz